środa, 29 stycznia 2014

W mroźne noce pamiętajmy o zwierzętach, które pozostały na zewnątrz

Co prawda większe mrozy już powoli przechodzą, a pod koniec tygodnia ma być odwilż, ale wciąż należy pamiętać o różnych zwierzakach, które mieszkają na zewnątrz. Pamiętajcie by spuścić psy z łańcuchów, ocieplić im budy, nasypać okruchy ze śniadania do karmnika oraz uchylić okienka w piwnicach, dla kotów nie posiadających domu. 


Weekend spędziłam w domu. Szybko okazało się, że moja babcia w ganku trzyma małego kociaka, którego znalazła na dworzu w reklamówce z popiołem (widocznie było mu tam ciepło). Kociak miał pecha i urodził się jesienią. Jest przesłodki, choć mocno chory i brudny. Poszłam z nim do weterynarza, który go odrobaczył, dał zastrzyk na odwodniony organizm oraz strzykawkę z antybiotykiem na około 2 tygodnie. Za wizytę i leki zapłaciłam jedynie 20 zł więc chyba się opłacało uratować życie za tak niewiele. Kotek ma 50% szans na przeżycie, ale jest bardzo żywotny, sam wskakuje na kolana, chce się przytulać i bawić. Dawno takiego pieszczocha nie widziałam - zwłaszcza wśród dzikich kotów.  Opisuję tą historię by uczulić was na to co dzieje się w okół waszego domu czy bloku. Nie przechodźcie obojętnie obok cierpiących zwierząt. Może i świata nie zbawicie, ale możecie uratować życie. 



Kotek nie bardzo dawał sobie robić zdjęcia. Co go zdejmowałam z kolan lub brzucha to oburzony natychmiast wskakiwał na mnie z powrotem :) Plus jego choroba sprawia, że nie wygląda atrakcyjnie. Może ktoś z was chciałby go przygarnąć? Moja babcia będzie go trzymała u siebie w domu tylko do wiosny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz