Na początek abyście się wczuli w klimat włączcie sobie najlepszy choć dość stary kawałek London Elektricity – Will to Love ;) Od wielu lat mój wielki faworyt zasłyszany po raz pierwszy gdy miałam jakieś 19 lat w miłosnym secie nagranym przez DJ Mod'a dla swej już w tej chwili żony ;)
"It's strange how people never notice other people's pain
They always look the other way"
Lubię na koncertach tańczyć. W okół Ciebie przyjaciele, znajomi lub całkowicie obcy ludzie, którzy dzielą Twoją energię. Prawie na wyciągnięcie ręki Twój ulubiony artysta, muzyk... tańczysz. Zamknij teraz oczy. Nagle jesteś tylko Ty, muzyka i wszechświat. Nie liczy się nic. Cała ta pozytywna energia przez Ciebie przepływa tak, że mimowolnie na twej twarzy pojawia się uśmiech.
Szybkie bicie serca... zmęczenie, a Ty byś mógł się ciągle uśmiechać :) Tak właśnie ja czuję się na koncertach DNB. Szczegóły imprezy pozostaną moją słodką tajemnicą, ale mogę króciutko opisać co się działo :)
a tak wyglądam w środku fimiku jaki Marcin nagrał moją komórencją :) hahahaha :D
Trafiliśmy trochę "spóźnieni" do Sfinxa, bo po 22, ale napotkaliśmy totalne pustki, nie to co w styczniu. Przynajmniej nie musieliśmy czekać przed drzwiami w kolejce. Znaleźliśmy czas na pogaduchy i piwo. Na początku staliśmy nieśmiało z tyłu sali (nie warto się pchać z piwem) gdy Marcin wypatrzył mknącą pod samą scenę Michalinę i jej znajomych. Po wypiciu piwa sukcesywnie przebijaliśmy się przez tłum do poznanych w grudniu ludzi :) Co widać na zdjęciu poniżej. Zaznaczyłam nawet gdzie jestem :P hehehe
Trafiliśmy trochę "spóźnieni" do Sfinxa, bo po 22, ale napotkaliśmy totalne pustki, nie to co w styczniu. Przynajmniej nie musieliśmy czekać przed drzwiami w kolejce. Znaleźliśmy czas na pogaduchy i piwo. Na początku staliśmy nieśmiało z tyłu sali (nie warto się pchać z piwem) gdy Marcin wypatrzył mknącą pod samą scenę Michalinę i jej znajomych. Po wypiciu piwa sukcesywnie przebijaliśmy się przez tłum do poznanych w grudniu ludzi :) Co widać na zdjęciu poniżej. Zaznaczyłam nawet gdzie jestem :P hehehe
Michalina skradła mnie i uciekłyśmy do baru na ploty, poznałam resztę jej ekipy, a po (ponoć) dłuższej nieobecności wróciłyśmy do chłopaków poszaleć na parkiecie. Tej niesamowitej energii nie da się opisać słowami.

Michalina i ekipa się zmyli, a my mimo, że zmęczeni i opici Red Bullami tańczyliśmy dalej. Zmyliśmy się o 4:30 - czyli zawsze o godzinie, która ma nam gwarantować możliwość zjedzenia kebaba u Turasa i zdążenie na SKMkę, ale niestety kolejny raz nam się wyrobić nie udało :P
Mam nadzieję, że muzyczka was wprowadziła w odpowiedni klimat i że się troszkę ze mnie pośmialiście ;) Do następnego!
z Michaliną pod sceną :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz