
Bieżący weekend spędziłam dość aktywnie. Najpierw odtransportowałam na Chylonię swój rower. Oto widoczek spod mojego nowego wieżowca :) Po dojechaniu na rowerze aż pod samą górę, na której znajduje się wieżowiec postanowiłam pojechać "S"ką do Sopotu.
Na molo odbywała się impreza kulinarna "Sopot od kuchni" - motyw przewodni: ryby i truskawki kaszubskie. Co prawda trzeba było zapłacić za wejście na molo + 25 zł za karnet na 5 dań. Na zdjęciu obok smażone krewetki tygrysie z kolendrą, szaszłyk z ananasa oraz wędzonego łososia + wędzony węgorz <3 Nie jest to prawdopodobnie ilość ryb jaką byście otrzymali za ten karnet. Ja miałam szczęście wejść tam za darmo i zjeść za darmo. Za co będę jeszcze długo wdzięczna pewnym osóbkom ;)

Urzekły mnie durszlaki w kształcie truskawek oraz śmieszny zestaw filiżanek do kawy :)
W sklepie prócz pięknych rzeczy panuje świetna atmosfera, wczasowicze (obcokrajowcy) tańczą przy odtwarzanej muzyczce, która swoją drogą przykuła znacznie naszą uwagę. Jest świetna! Całkiem przypadkiem odkryty sklep stanie się więc jednym z moich ulubionych miejsc :)
Nie mogłam się oprzeć by wyjść ze sklepu z pustymi rękoma. W związku z moją przeprowadzką i posiadaniem jedynie jednego talerzyka i miseczki kupiłam dwa z arbuzem + miseczki. W komplecie były jeszcze kubeczki, stojaczki na jajka na miękko oraz arbuzowe szklanki, ale co za dużo to niezdrowo.
Prawdziwy szał zakupów ogarnął mnie po powrocie na Przymorze! Zajrzałam do Empiku tak "przy okazji" i doznałam szoku! Na sporej części ciekawych sprzętów była nalepka "-90%". Zakupiłam więc karafkę na kompot, łyżki do sałatki, łyżkę do tortów/ciast, oraz formy do ciekawych kostek lodu. Zapłaciłam za te szałowe zakupy jedynie 7,66 zł !!!! Po zliczeniu przysługujących mi rabatów okazało się, że w regularnej cenie musiałabym do tego dopłacić jeszcze jakieś 69 zł! Dzięki Empikowi mam potrzebne mi i piękne artykuły kuchenne za prawie darmoszkę! Już wiem, że jutro kompot z truskawek zaserwuję właśnie w nowej karafce, a robiąc sałatkę do pracy już nie będę się męczyła z mieszaniem jej!

Dzisiejszy dzień spędziłam niemniej aktywnie. Zakupy jedzeniowe, gotowanie klusek leniwych u kumpeli 2 bloki dalej, przygotowywanie prac do wystawy, jeżdżenie po Leroy Merlin i szukanie na gwałt 2 metrowej gilotyny. Dla zainteresowanych tym tematem - znajdziecie taką w centrum ksero w C.H. Manhattan. Mi pozwolili skorzystać za darmo + pracują w niedzielę do 20 :P
W piątek i w sobotę zdążyłam też wydrylować czereśnie i porobić z nich kompoty, dżemy, zamrozić. To samo z truskawkami - w końcu zimną trzeba jakoś przywrócić smak lata ;)
Ostatnie dni na Przymorzu... będę tęsknić nawet za falowcem <3
Walizki też mam już w większości spakowane. Na wierzchu pozostały najważniejsze rzeczy. Jeszcze tylko kilka dni...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz