niedziela, 20 maja 2018

Sesja relaksacyjna "Misy i gongi" w Centrum Jogi i Pilatesu w Gdyni

Tak jak zapowiadałam w ostatni piątek udałam się ponownie do Centrum Jogi i Pilatesu w Gdyni - tym razem na sesję relaksacyjną Jakuba Leonowicza "Misy i gongi". Koncert okazał się być zupełnie innym doświadczeniem niż "Misy kryształowe", ale na sam początek chciałabym Wam opisać o co właściwie z tymi misami chodzi.

Kuba jest psychoterapeutą pochodzącym z rodziny lekarzy. Instrumenty, na których gra zostały wykonane w Niemczech, każdy ma atest i był przetestowany przez fizyków. Wykonano je na wzór tych pochodzących z indyjskiej części Himalajów. Fale dźwiękowe jakie wytwarzane są przez misy i gongi wywołują w organizmie delikatne wibracje. Taki masaż wibroakustyczny wprowadza człowieka w stan umysłowej równowagi, łagodzi stres i odpręża. Jakub na początku poinformował Nas, że na każdej sesji słychać chrapanie i żebyśmy się nie przejmowali. Na piątkowym spotkaniu usnęło i chrapało kilka osób ;)

Jak podaje portal Poradnik Zdrowie: "mikrowibracje w naszym ciele są zjawiskiem fizjologicznym, powstają np. przy kurczeniu się mięśni, gdy wprawiamy ciało w ruch. Mają bardzo pozytywny wpływ na funkcjonowanie naszego organizmu. Ułatwiają usuwanie z organizmu toksyn i zbędnych produktów przemiany materii. Jeżeli wibracje są na niewystarczającym poziomie, źle się czujemy lub rozwija się jakieś schorzenie, ponieważ uszkodzone komórki nie radzą sobie z usuwaniem szkodliwych produktów katabolizmu i metabolizmu. Przedostają się one do krwi i limfy i wraz z nimi krążą po ciele." Terapia wibroakustyczna pobudza komórki, doprowadza do poprawy kondycji naczyń krwionośnych i limfatycznych a także usprawnia przepływ krwi i limfy.





Terapeuta fantastycznie wprowadzał Nas w stan relaksu, mówił kiedy i w jaki sposób mamy koncentrować się na oddechu. Poinformował Nas, że podczas koncertu możemy mieć odczucia albo fizyczne albo psychiczne i żebyśmy zaufali swojemu ciału. Dowiedzieliśmy się też, że jeśli przeżyjemy coś negatywnego to też dobrze ponieważ umysł właśnie się z tym boryka i musimy stawić temu czoła. Tak było ze mną. Przez dużą część sesji moje myśli krążyły w okół nierozwiązanej sprawy osobistej, która mnie męczy od jakiegoś czasu.

Jeśli chodzi o same dźwięki to były zdecydowanie cichsze i o przyjemniejszej dla ucha tonacji niż te, które wydają z siebie misy kryształowe. Po koncercie wiele osób przyznało, że te 1,5 godziny minęło im jak 10 minut. Także miałam takie odczucia. Jakub wyjaśnił, że to dlatego, że dźwięk gonga wprowadza człowieka w trans i jest to całkiem normalne.

Po koncercie terapeuta został otoczony przez wszystkich, masa ludzi miała do niego pytania. Jakub od 5 lat zawodowo zajmuje się graniem na misach i gongach. Prowadzi również indywidualne masaże wibroakustyczne na terenie Trójmiasta. Taki masaż pomaga przy chorobach kręgosłupa, stawów i przy niektórych schorzeniach urologicznych. Kuba dojeżdża do domu klienta i w zależności od dolegliwości kładzie na ciele pacjenta odpowiednie misy. Koszt takiego zabiegu to 120 zł i należy przygotować sobie na niego około dwie godziny. Aby skontaktować się z Kubą wystarczy wejść na jego profil na Facebooku.



Kolejny koncert Jakuba w Centrum Jogi i Pilatesu odbędzie się 22 czerwca 2018 r.
Mikrowibracje w naszym ciele są zjawiskiem fizjologicznym, powstają np. przy kurczeniu się mięśni, gdy wprawiamy ciało w ruch. Mają bardzo pozytywny wpływ na funkcjonowanie naszego organizmu. Ułatwiają usuwanie z organizmu toksyn i zbędnych produktów przemiany materii. Jeżeli wibracje są na niewystarczającym poziomie, źle się czujemy lub rozwija się jakieś schorzenie, ponieważ uszkodzone komórki nie radzą sobie z usuwaniem szkodliwych produktów katabolizmu i metabolizmu. Przedostają się one do krwi i limfy i wraz z nimi krążą po ciele.

http://regeneracja.poradnikzdrowie.pl/rehabilitacja/terapia-wibroakustyczna-nie-tylko-misy-tybetanskie_33841.html
Mikrowibracje w naszym ciele są zjawiskiem fizjologicznym, powstają np. przy kurczeniu się mięśni, gdy wprawiamy ciało w ruch. Mają bardzo pozytywny wpływ na funkcjonowanie naszego organizmu. Ułatwiają usuwanie z organizmu toksyn i zbędnych produktów przemiany materii. Jeżeli wibracje są na niewystarczającym poziomie, źle się czujemy lub rozwija się jakieś schorzenie, ponieważ uszkodzone komórki nie radzą sobie z usuwaniem szkodliwych produktów katabolizmu i metabolizmu. Przedostają się one do krwi i limfy i wraz z nimi krążą po ciele.

http://regeneracja.poradnikzdrowie.pl/rehabilitacja/terapia-wibroakustyczna-nie-tylko-misy-tybetanskie_33841.html
Mikrowibracje w naszym ciele są zjawiskiem fizjologicznym, powstają np. przy kurczeniu się mięśni, gdy wprawiamy ciało w ruch. Mają bardzo pozytywny wpływ na funkcjonowanie naszego organizmu. Ułatwiają usuwanie z organizmu toksyn i zbędnych produktów przemiany materii. Jeżeli wibracje są na niewystarczającym poziomie, źle się czujemy lub rozwija się jakieś schorzenie, ponieważ uszkodzone komórki nie radzą sobie z usuwaniem szkodliwych produktów katabolizmu i metabolizmu. Przedostają się one do krwi i limfy i wraz z nimi krążą po ciele.

http://regeneracja.poradnikzdrowie.pl/rehabilitacja/terapia-wibroakustyczna-nie-tylko-misy-tybetanskie_33841.html

czwartek, 17 maja 2018

Pracownia Kulinarna Atelier Smaku (GF, vegan) w Gdyni - recenzja Foodtrucka

Dziś całkiem przypadkiem zauważyłam przed Centrum Handlowym Batory foodtrucka z wegańskim i bezglutenowym jedzeniem. Nie musiałam się długo zastanawiać by podbiec i sprawdzić co sprzedają. Domyślam się, że każda osoba na diecie gluten-free i bez-nabiałowej ma tak samo jak ja - nie potrafi przejść obojętnie przy takich przybytkach. A że jestem bezglutenowym antytalenciem - mimo wielu prób nigdy nie udało mi się dobre ciasto, naleśniki czy pierogi zawsze podziwiam restauracje, które je serwują. 

Foodtruck okazał się własnością Pracowni Kulinarnej Atelier Smaku Joli Słomy i Mirka Trymbulaka. To Ci sami Państwo, którzy dla Kuchnia+ prowadzili program kulinarny (teraz dostępny na youtubie). 








Przy foodtrucku niewiele można było zobaczyć oprócz dań w słoiczkach i ciasteczek, ale przemiła Pani obsługująca potrafiła w nienachalny sposób mnie zagadać :) Mimo, że w portfelu hulał wiatr dzięki jej pasji zrobiłam u niej zakupy. Dawno nie widziałam osoby, która zwyczajnie lubiła by swoją pracę - zwłaszcza w gastronomii. Owa Pani sama z siebie powiedziała mi jak sprawdzić czy w bezglutenowym chlebie jest chemia i przeciwzbrylacze i poradziła zakupioną fasolkę po bretońsku zagotować w całkości (opakowanie zawiera wg mnie solidne 2 porcje) i zawekować aby druga część obiadu postała w lodówce z tydzień. Do hermetycznie spakowanego jedzenia dodała mi kromkę wypiekanego przez Atelier chleba gryczanego z uwagą abym chleb delikatnie podgrzała na patelni - tylko wtedy "skamielina" zamieni się w pyszny chleb. 

Oprócz obiadu kupiłam apetycznie wyglądające brownie bezglutenowe i wegańskie - czyli bez jajek. Idealnie komponowało się z pierwszymi truskawkami kupionymi na ryneczku i popołudniową kawą. Ciasto było zrobione z marchewki i miało lekko korzenny smak. 

 
Z pobranych ulotek dowiedziałam się, że właściciele prowadzą bistro w Gdyni przy Placu Górnośląskim, a ich mobilny sklep pojawia się na każdym ciekawym wydarzeniu w Trójmieście. Nie wiem jak się znalazł dziś pod Batorym, ale jestem przekonana, że nie był to ostatni raz gdy zrobiłam u nich zakupy. Zwłaszcza, że proponowane dania, przyprawy i słodycze można kupić w ich internetowym sklepie. A może kiedyś skorzystam z ich oferty i wezmę udział w warsztatach? Kto wie. Na razie pozostało mi próbować wykonać samej kilka z przepisów jakie znajdują się w zabranej przeze mnie książeczce. Może curry z bobem i pokrzywą?


sobota, 12 maja 2018

Sesja relaksacyjna "Misy kryształowe" w Centrum Jogi w Gdyni

Miło mi, że pomimo tak długiej przerwy w pisaniu postanowiłaś/eś odwiedzić mojego bloga :)
Przerwa była spowodowana dużymi zmianami życiowymi i niezwykle stresującymi wyzwaniami w pracy. To już za mną, ale konsekwencji długotrwałego stresu nie jest łatwo się pozbyć. Zaczęłam więc intensywnie poszukiwać sposobów na osiąganie spokoju wewnętrznego i relaksowania się - innych niż kino, sauna i streching. 

Moje nowe zainteresowania i czysta ciekawość skłoniły mnie do pójścia na sesję relaksacyjną do Centrum Jogi i Pilatesu w Gdyni na ul. Starowiejskiej. Już wcześniej natknęłam się na informacje, że dźwięki, tony i wibracje w "klasycznej" muzyce indyjskiej działają uzdrawiająco na ciało. Gdy w serwisie trojmiasto.pl zauważyłam wydarzenie "Misy kryształowe" bez wahania zapisałam się na listę uczestników. Kolejny podobny koncert odbędzie się w przyszły piątek, mam więc nadzieję, że opis moich wrażeń namówi kogoś z Was do uczestnictwa :)

Misy kryształowe ponoć uzdrawiają na poziomie komórkowym, harmonizują czakry, oczyszczają aurę, synchronizują półkule mózgowe, rozbijają blokady w ciele, uspakajają umysł, usuwają lęki oraz aktywizują szyszynkę. 

Ze strony www Centrum dowiedziałam się też, że: "Misy kryształowe brzmią czystą barwą. Wnikają w ciało fizyczne, słychać ich dźwięk na milę od źródła. Mają swoją wibrację. Ludzkie ciało zbudowane jest z milionów kryształów. Kiedy słuchamy kryształowych dźwięków nasze ludzkie kryształy harmonizują się, uzdrawianie zachodzi na poziomie komórkowym, na poziomie naszego DNA. Dźwięki silnie działają na kręgosłup i czaszkę, wnikając w układ nerwowy, organy, w mięśnie, układ krwionośny, do każdej komórki ciała.Wspaniale balansują czakrę gardła i serce, usuwając bóle głowy, poprawiają wzrok, uspokajają."

Przyjechałam do Centrum z własnym kocykiem, ale nie było to potrzebne. Do sali wchodzi się bez butów, należy wyłączyć telefony, zdjąć paski, położyć na ziemi matę, kilka kocy, "poduszkę" pod nogi i przygotować sobie koc do okrycia się podczas sesji. 

Koncert odbywa się w dusznej sali, przy zamkniętych oknach aby nie słychać było hałasu z ulicy. Gdy zgasły światła jedynie świeczki rozświetlały pomieszczenie. Pani Ewa Leilana rozpoczęła grę na misach. Specjalnym drewnianym "kijkiem" jeździła po zewnętrznych krawędziach różnej wielkości mis. Wydawały one bardzo wysokie tony. Leżałam na samym końcu sali a było bardzo głośno. 



(zdjęcie przykładowe pochodzące z www)

Pani Ewa opowiedziała nam, że możemy odczuwać nagły przypływ zimna, mogą Nas zaboleć niektóre części ciała - w zależności od tego na jakie schorzenia cierpimy. Cały koncert trwał 1,5 h i rzeczywiście w pewnym momencie zmarzłam. Nie odczuwałam jednak jakiś dolegliwości. Przez chwilę coś mnie przygniatało w lewej stronie klatki piersiowej, ale takie uczucie "nawiedza" mnie raz na jakiś czas. Nie mogłam się skupić na muzyce. Myśli błądziły w okół tego bloga ;)

O ile dźwięki mis nie koniecznie były przyjemne dla uszu to kolejnych instrumentów mogłabym słuchać co dziennie. Na koniec sesji Pani Ewa nad każdym z uczestników przechodziła machając specjalnymi dzwoneczkami. Niestety nie wiem co ten zabieg miał na celu - pewnie przegnanie jakiś złych duchów ;)

Mimo, że sesja trwała 1,5 h czas zleciał zadziwiająco szybko. Nie zdążyłam się zorientować a ponownie szłam ulicami Gdyni skąpanymi w deszczu. Po powrocie do mieszkania nie miałam o dziwo ochoty na nic, po prysznicu poszłam od razu spać i obudziłam się 10 godzin później. Dawno nie spałam tyle godzin jak zabita. Ale nie wiem jak z tym usuwaniem bólu głowy bo dziś mam okropną migrenę :) Także do wszystkiego należy podchodzić z pewną dozą sceptycyzmu.

Nie wiem na ile sesja wpłynęła na moje czakry i aurę ;) ale na pewno leżenie na podłodze i słuchanie muzyki mnie zrelaksowało. W najbliższy piątek mam zamiar pójść do Centrum Jogi ponownie aby sprawdzić jak zadziałają na mnie misy i gongi. Ktoś z Was miał może okazję uczestniczyć w takim wydarzeniu? Jakie są Wasze wrażenia?