Lato powoli ma się ku końcowi, w tym roku było wyjątkowo gorące i słoneczne. Już w czerwcu postanowiłam po raz pierwszy w życiu zatrzymać je w słoiku :)
Zrobiłam dżem truskawkowo-rabarbarowy oraz czereśniowy. Na półce można znaleźć również kompot z truskawek i czereśni. W lipcu do słoików poszły jagody i cukinia w curry, którą zrobiłam z moim współlokatorem na 3 sposoby (nie byliśmy pewni który przepis lepszy). A w tą sobotę do słoika trafiły gruszki oraz ogórki (korniszony).
W słoikach zamknęłam więc wszystkie owoce i warzywa, których moja mama nie lubi przetwarzać. To dlatego podjęłam ten trud. Mama woli robić dżemy z agrestu i czarnej porzeczki - fuuuuj. Najwięcej pracy było oczywiście przy myciu i drylowaniu czereśni, ale było warto.
Na zdjęciu nadziewane malinówki od moich rodziców tuż przed zapieczeniem :) Mniam mniam! :D
Pasteryzacja też nie jest trudna. Wystarczy wyłożyć dno garnka gazetą, by słoiki nie obijały się o siebie ani o dno, dolać wody - na tyle by zakrywała słoiki do połowy i gotować kilkanaście minut. Ot cała filozofia, a zimą będę w siódmym niebie jedząc te pyszności :)

Gruszki przypomniały mi smak dzieciństwa. Mimo, że jestem daleko od domu wystarczy, że zjem jedną, a od razu przenoszę się myślami do ogrodu mojej babci, gdzie stoi wiekowa grusza. Jeszcze poniemiecka. Od dzieciństwa jej owoce nazywamy gruszkami pierdułkami - bo są bardzo malutkie. Nie wiem jak dokładnie nazywa się ta odmiana, ale są przepyszne i potwierdzi to każdy kto je jadł :)

Grusza jest wygięta, w zasadzie został sam pień, w środku jest spróchniała. Było to nasze ulubione drzewo do wszelakich wspinaczek i baza do wielu zabaw. W środku wychowało się wiele kociaków, które kocice przenosiły do wielkiej "dziupli" tuż przy ziemi. W zasadzie to nie wiem dlaczego to drzewo jeszcze stoi. Jest stare i od wielu lat chore, a co rok rodzi sporą ilość przepysznych owoców. Gdy przywiozłam je do Gdyni mój współlokator również powiedział po spróbowaniu, że te małe gruszki przypominają mu smak dzieciństwa ;) Też miał taką gruszę na Mazurach... Może i ona miała swoją historię do opowiedzenia? Kto wie :) A wam jaki owoc kojarzy się z dzieciństwem?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz