No i wydało się jaka jestem już stara ;) Lubicie swoje urodziny? A czy lubicie je wyprawiać? Ja nie. Nie pamiętam takiego roku żeby mi się moje urodziny podobały. Być może jak byłam bardzo małym dzieckiem i rodzice robili mi rodzinne spędy ;) W każdym razie wyprawianie urodzin zawsze okazuje się być nieprzyjemnym obowiązkiem. Trzeba się nagotować, nasprzątać a potem i tak każdemu z gości coś nie pasuje - jeśli w ogóle się zjawią. A jak jest ok to Ty się stresujesz, czy będzie wszystko ok. Dwa lata temu postanowiłam nie robić już więcej urodzin (no chyba, że okrągłe np. 30te). I rok temu na spokojnie świętowałam robiąc wreszcie to co ja chcę, idąc tam gdzie ja chce i bawiąc się jedynie z osobami, które na serio chciały te chwile spędzić ze mną. Zero planów, zero spiny. W tym roku było podobnie. Rozpieszczałam samą siebie przez 8 dni, nie zwracając uwagi na to kto mi złożył życzenia a kto zapomniał, kto może, a kto nie może mnie odwiedzić.
Prawie codziennie ktoś przyjeżdżał w odwiedziny :) Poza tym mamy z Kasią małą tradycję - jeszcze z czasów gdy chodziłyśmy w Słupsku do tej samej klasy w liceum - wręczamy sobie nawzajem prezenty i spędzamy czas razem. Kasia urodziła się dokładnie 4 dni po mnie :) To bardzo sympatyczne mieć przyjaciółkę, z którą razem można świętować urodziny. W tym roku Kasia ustaliła prezentowy budżet na kwotę 10 zł. Znalezienie prezentu w takiej cenie to niezłe wyzwanie. Pległam.
Ja otrzymałam przywiezione dzień wcześniej z Wielkiej Brytanii mini pianki, którymi posypuje się gorącą czekoladę mniam mniam <3 Spałam u Kasi w przeddzień jej urodzin, zrobiłyśmy sobie boską kolację, wypiłyśmy wino i oglądałyśmy romantyczną komedię. A śniadanie? mmmm palce lizać! tosty z zapiekanym boczkiem, rukolą i pomidorkami.
Celebrowanie urodzin zakończyłam wczoraj 14.02.2014 roku. Wraz z Marcinem pojechaliśmy do sopockiego Sfinxa na koncert London Electricity - dj'a który w latach 90tych założył słynną w całej Europie (i nie tylko) wytwórnię dnb Hospitality (jakby ktoś nie wiedział). Na miejscu spotkaliśmy Michalinę i jej znajomych. Z nią się nie da być dalej od sceny niż w drugim rzędzie więc oficjalnie stwierdzam, że ogłuchłam! ;) Nie ma co za dużo opisywać. Relacja z imprezy będzie w osobnym poście. A na zakończenie kolaż - bo w tym roku niektórzy przeszli samych siebie i sprawili, że urodziny miałam wyjątkowe :* Niezwykłe jest to jak malutkie rzeczy, małe słowa mogą człowieka cieszyć.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz