środa, 15 sierpnia 2018

Wrażenia po zwiedzeniu Muzeum II Wojny Światowej i 758 Jarmarku Św. Dominika w Gdańsku

 

Dzisiejszy dodatkowy dzień wolny postanowiłam wykorzystać na coś na co w żaden weekend nie mam siły i czasu - na wycieczkę do Gdańska. Jarmark Św. Dominika dobiega powoli końcowi (trwać będzie do najbliższej niedzieli) i nie byłam jeszcze w Muzeum II Wojny Światowej




Tak się złożyło, że nie zdążyłam obejrzeć wystawy przed "dobrą zmianą" a później straciłam ochotę. Wystawa została zmieniona a wiele osób wycofało swoje pamiątki rodzinne z eksponatów pożyczonych Muzeum. Mimo to trzeba było kiedyś tam zajrzeć a czy byłaby lepsza data niż święto Wojska Polskiego? ;)




Na początku chciałabym Was ostrzec, że jeśli chcecie oszczędzić sobie kilometrowej kolejki kupcie bilet przez stronę internetową (nawet jeśli wyświetla, że na drugi dzień na wszystkie godziny wejść jest ponad 200 wolnych miejsc). Ja stałam 30 min w kolejce by kupić wejście dopiero za 1,5 h bo wszystko było już wykupione - ciężko mi powiedzieć czy po sezonie wakacyjnym jest tam mniejsze obłożenie. Bilet normalny kosztuje 23 zł a do tego audiopilot to koszt 5 zł a za 1 zł można dokupić wejście na wystawę czasową, ale ja zrezygnowałam. Na samo zwiedzanie muzeum należy przygotować sobie co najmniej 2 godziny. Ja wyszłam po 1 i 40 minutach ponieważ szłam dość szybko i nie korzystałam w wielu dostępnych multimediów. Jeśli ktoś chce porządnie zwiedzić muzeum musi przygotować się na wiele więcej niż te dwie godziny. 






Wystawa główna jest bardzo nowoczesna i zaciekawi każdego. Temat II Wojny Światowej nie należy do najprzyjemniejszych, ale warto pójść i przekonać się samemu czy spełni Wasze oczekiwania. Mi się bardzo podobało. 






Przed i po zwiedzaniu muzeum przechadzałam się po Jarmarku  Dominikańskim. Wielu mieszkańców Trójmiasta bardzo na niego narzeka, ale to największa letnia atrakcja Gdańska od prawie 800 lat. Każdy kto chce zakupić nietypowe rzeczy do mieszkania (obrazy bezpośrednio od artystów, antyki, nowe ciekawe i innowacyjne przedmioty stworzone przez Polskich producentów, itp.), zakupić unikalną biżuterię ręcznie wyrabianą przez małe jednoosobowe firmy, spróbować lokalnych specjałów, ale nie tylko, ubrać się w modne i niepowtarzalne ubrania ma super okazję na łowy.

Oczywiście na stoiskach można kupić chałwę z Turcji, przyprawy z całego świata, langosza z Węgier, syntetyczne kamienie szlachetne wprost z Kairu, lody tajskie, torebki i chusty z Indii oraz szale wełniane wprost z Himalajów. Nie odstrasza mnie to jednak od co rocznego spaceru - zwłaszcza, że ja już wiem co i jak kupować ;)  O tym jak i kiedy robić zakupy na Jarmarku pisałam w zeszłym roku, zachęcam do lektury ;)



W tym roku pojechałam na Jarmark w konkretnym celu. Jak co roku przeczytałam na portalu Trójmiasto artykuł o wyróżnionych stanowiskach i w oko wpadła mi firma produkująca naturalne kosmetyki z bursztynu. Chciałam też kupić kilka minerałów i kamieni szlachetnych wspomagających pracę tarczycy. Moje łowy uważam za udane. Kupiłam przepyszny miód z truskawką pochodzący z pasieki Kalina w Braniewie, trochę naturalnych kosmetyków firmy Ambra (bez parabenów, silikonów, olei mineralnych, syntetycznych barwników i zapachów) oraz wisiorek z lapis lazuli. Wciąż marzę, że któregoś lata będzie mnie stać na kupno wielkiego obrazu, od któregoś z wystawiających się malarzy.

Nie martwcie się, na Pomorzu lato pełną parą a część zdjęć z zewnątrz muzeum i spod napisu "Gdańsk" pochodzi z wiosny - dziś były zbyt dzikie tłumy by robić ładne zdjęcia. Nogi mnie tak bolą, że aż pulsują ;) Według zapisu w Endomondo przeszłam pieszo 9,28 km a do tego trzeba dodać te kilometry, które wychodziłam w samym muzeum ;) Z pewnością do dzisiejszego masażu łydek użyję zakupionej maści z bursztynu! 









A tu jeszcze kilka zdjęć z wnętrza muzeum.


poniedziałek, 13 sierpnia 2018

Gokarty w Sopocie, czyli jak podnieść poziom adrenaliny

Kilka weekendów temu z okazji urodzin kolegi postanowiliśmy poszaleć i podnieść sobie adrenalinę na gokartach. 

W Trójmieście dostępne są 3 tory (Gdańsk, Gdynia, Sopot). Wybraliśmy Kart Center w Sopocie. Należało zebrać co najmniej 8 uczestników i przygotować się na spory wydatek (około 130 zł od osoby). Za pierwszym razem należy wyrobić sobie specjalną kartę oraz na dostępnych w recepcji komputerach założyć sobie profil. Polecam nie zwracać uwagi na poprawność danych osobowych oraz podać swój mail od tzw. spamu (chyba każdy ma taki ;)). Po każdym wykupionym wyścigu na maila przychodzi zestawienie z wynikami. Dostaje się również dostęp do rankingu najszybszych uczestników w danym miesiącu w postaci listy imion i nazwisk. To właśnie dlatego polecam zastanowić się czy chcecie podawać swoje prawdziwe dane ;)

Przed wyścigiem należy zakupić sobie na miejscu kominiarkę (ze względów higienicznych). Proponuję poprosić również o podkładkę pod plecy - jedzie się z nią znacznie wygodniej. Ostrzeżona przez koleżankę, która od plastikowych oparć miała na drugi dzień bóle w krzyżu przyjechałam ze swoją poduszką, ale chłopacy z obsługi mnie kulturalnie wyśmiali i dali profesjonalną podkładkę. Wszystkie Nasze rzeczy osobiste zostały włożone do jednego kosza i musiały zostać w recepcji. Tam też wylądowała odebrana mi poduszka.

Przed wyścigiem pracownicy wydają kaski oraz przeprowadzają krótkie przeszkolenie. Ta atrakcja składa się z trzech 8-minutowych wyścigów. Pierwszy jest dla testu, drugi to kwalifikacje a ostatni to właściwy wyścig. Jako laik myślałam, że trzy takie krótkie przejazdy to strasznie mało, ale człowiek wychodzi całkiem wymęczony (brak wspomagania kierownicy, wiele zakrętów a gokart pędzi do 70 km na godzinę). Z praktycznych porad mogę jeszcze podpowiedzieć, że warto ubrać buty z grubszą podeszwą aby pedały nie wrzynały się w stopy. Baletek nie polecam. 

Po wyścigu trzy najszybsze osoby otrzymują medale co stanowi ciekawą pamiątkę.
Na początku bardzo się bałam. Nie chciałam stracić zębów na 2 tygodnie przed weselem kuzynki ;) Nie szalałam za bardzo na trasie ponieważ co najdziwniejsze w tych gokartach nie ma pasów!!! Dopiero w ostatnim wyścigu jeździłam znacznie pewniej i szybciej. Polecam każdemu chociaż raz spróbować. Te nietypowe urodziny z pewnością na długo pozostaną w mej pamięci nie tylko w związku z podniesioną adrenaliną ;)