niedziela, 22 grudnia 2013

Świąteczne przygotowania, Wigilia w GFT, uznanie w pracy, Jarmark Świąteczny oraz wykład z prawa autorskiego :)

Witajcie, w tym świątecznym klimacie :) Cały tydzień miałam dość intensywny, ale znalazł się również czas na przyjemności :)

Pół poprzedniej niedzieli spędziłam na robieniu i dekorowaniu ciastek. Nie byłoby to możliwe gdyby nie www.kwiatpomaranczy.org :) Kasia - właścicielka bloga była ostatnio na blogerskim spotkaniu w fabryce dr Oetkera i dostała w prezencie karton dekoracji, którymi się ze mną podzieliła + pożyczyła mi foremki do ciastek bo w Gdańsku żadnych nie miałam. Poniżej przedstawiam kilka fotek moich "dzieł".
W pracy wreszcie postanowili rozdać nam bony za konkurs październikowy. Wygrałam w nim bo spełniłam % cel słabych ocen od klientów. W celu odebrania nagrody poszłam do buisness menagera, który z uśmiechem na twarzy podziękował mi za wyniki :) Byłam uskrzydlona na cały dzień :D Tego dnia również miałam wysoką efektywność :) A przedwczoraj rozdano nam w prezencie słuchawki :D Takie prezenty w pracy lubię! Co prawda dzień później Dział Jakości  odnalazł źle przeprowadzoną rozmowę, ale na razie jest w pracy ok.

 Co do pracy w Call Center - NIE JEST TAKA ZŁA JAK WSZYSCY MYŚLĄ! Plus jest mnóstwo działów, które mają całkiem fajne obowiązki i nie mają tak źle jak pierwsza linia czy sprzedawcy. Na samym początku stycznia będzie prowadzona rekrutacja do Działu Finansowego. Dział Finansowy nie zajmuje się ani sprzedażą, ani pomocą klientom a jedynie zgłoszeniami z potwierdzeniami przelewu i tego typu sprawami. Jest to najlżejsza praca z możliwych. Chętnie sama bym się przeniosła, ale niestety obowiązuje rekrutacja zewnętrzna. W związku z tym poszukuję osób zainteresowanych pracą. Swoje CV możecie przesyłać mi na maila do 4 stycznia.

 W środę wieczorem byłam na świetnym wykładzie z prawa autorskiego. Przeciągnął się aż do 5 godzin. Wszyscy mieli masę pytań. Np. czy według ustawy zdjęcia z google maps są utworami? ;) Mam nadzieję, że ten wykład zapoczątkuje serię spotkań poświęconych prawie autorskiemu tak jak wspomniano.


W czwartek miałam dzień wolny w pracy. Od rana piekłam kolejną turę ciastek na wieczorne spotkanie Wigilijne Gdańskiego Towarzystwa Fotograficznego (fotorelacja już tu -> http://gtf-wystawy.blogspot.com/). Jego prezes - Adam F. przyniósł mi na spotkanie wywołane w dużym formacie zdjęcie na molo w Sopocie jak stoję z aparatem fotograficznym <3 Ale zanim dotarłam do siedziby GTF'u musiałam podskoczyć na Żabi Kruk na egzamin z angielskiego. Był szokująco prosty, ale jak egzamin z angielskiego wydaje się prosty to jest po prostu podchwytliwy. Bardzo szybko go wypełniłam i wyszłam jako jedna z pierwszych. W holu Wyższej Szkoły Bankowej zaczepił mnie jakiś koleś. W ciągu 5 minut nawiązałam z nim taki kontakt jakbyśmy znali się 100 lat! :D Nie wiem jakim cudem znalazłam się tak szybko pod Dworcem Głównym. Rozmawiało nam się bardzo fajnie :) I właśnie za to uwielbiam Gdańsk, tu ludzie zaczepiają mnie na każdym kroku - zwłaszcza na przystankach :)
Dziś wstałam o 8 rano i powoli zaczęłam się pakować + sprzątać + prać. Po 9 pojechałyśmy z Kasią do Gdyni na zakupy do Riviery - największego centrum handlowego w północnej Polsce. Miałam nic nie kupować, ale się nie dało! Spędziłyśmy tam 6h i wyszłyśmy z pełnymi siatami. Co prawda miałam być na otwarciu, ale nie miałam siły więc była to moja (i Kasi też) pierwsza wizyta w Rivierze. Jest zdecydowanie za wielka, wolę mniejsze centra handlowe.
Po powrocie, fotkach i kawie, pojechałam wprost na spotkanie z Adrianem. Zjedliśmy obiad w BioWay'u i pobiegłam na tramwaj na spotkanie z Piotrkiem. Chciałam jeszcze przed wyjazdem fotografować Jarmark :) Ślicznie było! Obeszliśmy z Piotrkiem cały Jarmark oraz Stare Miasto czerpiąc inspirację z wszystkiego co napotkaliśmy :) 

Bardzo się cieszę, że przed moim wyjazdem do domu udało mi się zobaczyć wszystkie najważniejsze dla mnie osoby z Gdańska. Każdemu wręczyłam symboliczny prezent w postaci trzech upieczonych przeze mnie i udekorowanych ciasteczek :) 





Trójmiasto nocą jest zachwycające! Jechaliście już świątecznym tramwajem? Można się nim przejechać za darmo po mieście! :D

Poniżej kilka fotek z Jarmarku. Lecę dalej piec piernik i pakować się :) Jutro po pracy wsiadam w pociąg i będę w domu późnym wieczorem :) Już się nie mogę doczekać :)







A na sam koniec dziękuję wytrwałym i życzę Wesołych Świąt! :)


sobota, 14 grudnia 2013

wizyta w studiu masażu oraz Bakalie w Operze Bałtyckiej, czyli sobotni chillout :)

Jakiś czas temu moi przyjaciele z Poznania - Gosia i Sebastian postanowili zrobić mi niespodziankę i wysłali mi na maila voucher na masaż czekoladowo-pomarańczowy. Przyznam szczerze, że nigdy nie byłam wcześniej na masażu, jakoś mnie nie ciągnęło. Dziś postanowiłam wykorzystać voucher i zrelaksować się choć trochę po całym tygodniu intensywnej pracy.

Studio Nel (https://www.facebook.com/GabinetMasazuNel?fref=ts) znajduje się na ulicy Uphagena we Wrzeszczu - w mojej ulubionej willowej dzielnicy. Mimo lekkiej mżawki spacer okazał się cudownym rozwiązaniem. Mimo, że Uphagena jest uliczką w samym centrum i leży równolegle do największej i najbardziej hałaśliwej ulicy całego Trójmiasta czułam się na niej jak w innym świecie. Nie ma dla mnie nic piękniejszego niż stare wille z ogrodami w samym centrum największej metropolii województwa Pomorskiego. Większość z nich to konsulaty obcych państw, urzędy i sądy, hotele i restauracje, a w tych, które należą do obywateli Wolnego Miasta mieszczą się prócz domostw kancelarie prawne i różnego rodzaju gabinety lekarskie. 

Salon masażu Nel znajduje się w podziemiach luksusowego hotelu Logos, który z zewnątrz wygląda jak jedna z kamienic wyjęta wprost z jakiegoś angielskiego filmu o Londynie. 

zdjęcie udostępnione z https://www.facebook.com/photo.php?fbid=567068670029352&set=pb.154050831331140.-2207520000.1387047961.&type=3&theater

Wchodząc do salonu ma się wrażenie, że przeniosło się w tropiki. Panuje tam dość wysoka temperatura. Wszędzie były zapalone podgrzewacze. Dostałam ręcznik, Pani kazała mi się rozebrać i położyć, po czym opuściła pomieszczenie. Wykonałam jej polecenie bez wahania. W pokoju było ciemno, zapalone były jedynie lampki świąteczne, rozłożone w okół pomieszczenia. Cicho grało radio RMF Classic. Leciały w nim przepiękne i bardzo stare piosenki amerykańskie jednoznacznie kojarzące się z Bożym Narodzeniem. Wkrótce wróciła masażystka. Masaż rozpoczęła od podgrzania olejków i czekolady. Gorącą ciecz wlała na moją łydkę delikatnie ją masując. Przykryła mnie kocem. Gdy skończyła masować jedną nogę przykryła ją kocem i przeszła do masażu drugiej nogi, potem pleców i ramion. Po zakończeniu kazała mi się odwrócić i wymasowała mi stopy, nogi, brzuch, szyję, ręce i każdy palec u dłoni co jakiś czas wlewając na mnie gorące olejki z czekoladą. Przez chwilę było mi tak błogo, że prawie usnęłam. Masaż był bardzo delikatny, raczej wcierano w me ciało olejki niż je masowano. Bardzo mi się ten zabieg spodobał. Cały masaż trwał około godziny, po czym wskoczyłam pod prysznic. Mimo dużej ilości mydła, które na siebie wlałam by zmyć olejki, nadal moja skóra jest aksamitna i naoliwiona. Efekt jest niesamowity. Jestem bardzo zadowolona z masażu oraz z obsługi. Spokojnie mogę każdemu polecić to miejsce :) 

Spytałam jeszcze o saunę, z której na 100% jeszcze u Nel skorzystam, ale bałam się, że nie zdążę na spotkanie z Kasią w Operze Bałtyckiej. Ubrałam się i z uśmiechem na twarzy przemierzyłam pieszo całą drogę do Opery delektując się widokiem cudownych willi :) Kasia miała obsuwę czasową więc dodatkowy czas przeznaczyłam na 20 minutowe oczekiwanie na wydanie mojego posiłku w przenośnym Muka Barze (https://www.facebook.com/MUKABAR), gdzie każdy hipster niezależnie od wieku znajdzie coś dla siebie. Ja wybrałam pikantną quesadilę podawaną z naczosami i kiełkami. Zionie się potem ogniem :P 

Akurat gdy zakończyłam konsumpcję pod Operą zjawiła się Kasia i weszłyśmy na Bakalia by podziwiać dzieła lokalnych twórców. Byłam w szoku, najmodniejsze ubrania handmade, cudowne dodatki do domu, karki świąteczne, stroiki i wszystko czego dusza może zapragnąć! Podziwiam wszystkich tych ludzi - głównie młodych, którzy mają w sobie tyle energii, pomysłów i talentu. Zabrałam kilka wizytówek ;) Poniżej przedstawię kilka według mnie najlepszych i najciekawszych stanowisk :)

Przemiła Pani opowiedziała mi (i pozwoliła spróbować), że 2 m-ce temu wyprodukowali świetne zestawy do produkcji lizaków z czekolady. Pomysł ciekawy, ładnie to wygląda i jest możliwość wielokrotnego użytku, ale czy się przyjmie? Trzymam kciuki :) Zainteresowanych zestawem zapraszam na stronę www.ehfix.pl

Podczas gdy ja zajadałam się lizakiem Kasia wpadła na znajomą, która prowadzi stronę www.modnaulica.pl i wykonała nam kilka fotek, których już się doczekać nie mogę :P

Strasznie mi się ten motyw spodobał :) Można było kupić mnóstwo różnych gadżetów i ubrań z takim logiem. Gdyby nie pusty portfel jeden z tych kubków byłby już mój <3 www.facebook.com/sopotneversleeps

Jeśli zainteresowani jesteście cudownymi albumami na zdjęcia, oryginalnymi zaproszeniami itp. zapraszam na www.poligrafika.com już kiedyś trafiłam na tą stronę i podziwiam każdą kartkę, która wyjdzie z rąk właścicielki firmy! 

Ale najwięcej ochów i achów zdobyło stanowisko No Idea Art Solutions (www.noideavm.pl) Właścicielka w ogóle nie była zdziwiona naszym zachwytem, stwierdziła, że każdy tak reaguje i że teraz już jej zostały same resztki bo najlepsze rzeczy wykupiono na pniu kilka godzin wcześniej. 






Było oczywiście więcej pięknych stoisk, ale niestety nie wzięłam wizytówek :( Zdjęcia znajdziecie już niedługo na moim fotograficznym fanpage'u ;) A na Bakaliach było tak jak na poniższym zdjęciu ;)


Jeśli to czytasz: szacun za dobrnięcie do końca notki ;)


piątek, 13 grudnia 2013

Kilka dni temu natknęłam się na ciekawą animację, którą warto obejrzeć. Może niektórym rozjaśni w głowach te proste oczywistości, których mam wrażenie co dzień wypieramy ze świadomości.
animacja z wyborcza.pl:


wtorek, 10 grudnia 2013

grudniowo-zimowo, ale w sercu tropiki ;D

Miałam napisać tą notkę bliżej świąt gdy zbiorę więcej ciekawych informacji, którymi mogłabym się z wami podzielić, ale Kasia nalegała bym koniecznie opisała sobotnią imprezę ;) hehehe no dobrze, ale mam też inne wiadomości :P

A więc od początku :)

Cały listopad zmagałam się w pracy z Develop Planem na efektywność. Dzięki kilku przemiłym osobom z pracy udało mi się wiele nauczyć i poczynić 20% progres! :D Gosia przedłużyła mi plan tak abym mogła go zaliczyć i się udało :) Transcom czasem ma fajne akcje, zwłaszcza na święta :P W Mikołajki rozdano nam czapki i musieliśmy w nich cały dzień siedzieć :/ nie mam 5 lat więc nie dostaniecie foty w niej :P Najadłam się w pracy mandarynek, pomarańczy i ciastek :P Aż przytachałam do domu. Wczoraj zresztą też się najadłam, a w piątek 13tego dzień słodkości :P mniam mniam już się doczekać nie mogę.
Dość o pracy :P

Mój brat się zaręczył!!!! AAAAAAAAAAAAA Gratuluję wam :***

Miałam więc co najmniej 2 powody do świętowania w sobotę. Ogarnęłam się po 10 godzinach pracy, wypiłam kawę i pojechałam do Sopotu :) Huragan przestraszył chyba moich znajomych oraz połowę Trójmiasta (pogoda była fatalna, gdybym nie kupiła biletów w czwartek to bym raczej nie pojechała). 
Byłam trochę zaskoczona kameralnością Sfinxa700. Jest o wiele wiele mniejszy od B90 (Stocznia Gdańska), ale też interakcje międzyludzkie są częstsze i przyjaźniejsze niż w Stoczni. Poznaliśmy Michalinę i jej znajomych, mega pozytywnie zakręcona dziewczyna. Wymieniłyśmy się numerami telefonów i wstępnie umówiłyśmy na drinka.
A z Marcinem jak to z Marcinem, z nim można nie zauważyć, że zleciała cała noc. Najpierw siedzieliśmy i rozmawialiśmy o 1000 sprawach :) ahhh my dwie gaduły :P a potem około 5-6 godzin spędziliśmy non stop na parkiecie. Takiego szaleństwa było mi trzeba od dawna. Wyszliśmy z klubu coś koło 5 rano i zaszliśmy do turasa na kebab (bo nie zajść do turasa na Monciaku na kebab po imprezie to jak nie zajść w Gdańsku głównym po imprezie na zapiekankę do Kryśki, czy jak ten bar się zwie :) - nie ma osoby z Trójmieście, która tych dwóch miejsc nie zna :P ) 

A co do imprezy, spotkało mnie pozytywne zaskoczenie. Parkiet rozgrzała do czerwoności DJka, młoda dziewczyna, ale tak wymiatała, że WOW. Na całe szczęście w sobotę samoloty latały i główna gwiazda wieczoru przyjechała. S.P.Y. dał spoko koncert. Marcin zaś był pozytywnie zaskoczony gdy na scenę wszedł Reza, którego poznał w Sfinxie 2 lata temu, gdy był z DJ Mod'em na imprezie. Reza dał czadu! 

W niedzielę bolało mnie wszystko prócz głowy ;) A odciski mam do dziś, ale było warto. Zapomniałam już jak wielką radość dawały mi imprezy drum and bass, które potrafiłam przetańczyć od pierwszego kawałka do ostatniego. I nie trzeba wlewać w siebie litra wódki czy innych specyfików mniej lub bardziej płynnych <3

Z Marcinem postanowiliśmy częściej chodzić do Sfinxa! I to jest myśl! Kolejne dramy już 17 stycznia <3 Ktoś też chce iść? W kupie weselej :D

Atak huraganu i zimy trochę pokrzyżował mi plany, ale czy uwierzycie, że ja mam do dnia dzisiejszego wyłączone kaloryfery w całym mieszkaniu? A jest tak ciepło! Co jak co, ale za to wręcz kocham moją stancję. Dziś mi się nudziło to wyszłam na balkon. Zima jest wstrętna, widać to wyraźnie na poniższej fotce.
Ostatnio Adrian mi utworzył konto na kinomaniaku i zaczęłam oglądać filmy wieczorami bo przy takim świetle to aż strach czytać książki. Bardzo mi się podobał film "Pokłosie", byłam bardzo przejęta po jego obejrzeniu. W ludziach jest bowiem tyle nienawiści. Potwierdza to również film, na którym byłam niedawno z Kasią w klubie filmowym w Gdyni "Płynące wieżowce". Wyszłam z niego z dołkiem.

Zima daje się we znaki tak, że nie mam ochoty na spacery nadmorskie, choć jesienią często mi się zdarzało wychodzić z Piotrkiem. Teraz budzę się o 6 i jest ciemno. Wracam z pracy po 18 i też ciemno :P Ale już się od 3 tygodni nie mogę doczekać Bożego Narodzenia. Wszystkie swoje oszczędności wydałam na świąteczne gadżety. W pracy wzięłam cały tydzień wolnego by móc się nacieszyć pobytem w domu :) Odliczam dni z niecierpliwością :)