wtorek, 22 sierpnia 2017

Jak na Jarmark to tylko z M. !

Niby co roku, niby ciągle to samo, niby nudno a jednak co roku Jarmark św. Dominika przyciąga tłumy ludzi z całego kraju. W ostatnią niedzielę się skończył co zwiastuje również rychły koniec wakacji.

Na Jarmarku bywałam już kilka razy, przeważnie celem obejrzenia atrakcji towarzyszących. Nigdy nic na nim nie kupiłam aż do przedwczoraj. Jako słoik nie byłam świadoma jak powinno się na nim "polować", ale od początku ;)

Koleżanka (rodowita mieszkanka Trójmiasta) wybrała się na niego w ostatni dzień celem kupna ramy do lustra na targach staroci. Postanowiłam jej potowarzyszyć. W życiu nie spodziewałam się tego co nastąpi. Podpowiem wam dziś jak się robi zakupy na Jarmarku.

 
Najlepiej pojechać tak jak my - ostatniego dnia gdy wystawcy powoli zwijają żagle. Towar już przebrany, ale nadal można odnaleźć niezłe perełki. Część sprzedających przecenia swój towar i marzy o tym by wrócić już do domu. To świetna okazja by się potargować. Ku memu zaskoczeniu rabat otrzymałyśmy na 95% odwiedzanych stoisk. Koleżanka targowała się z malarzem, Ukraińcem, Turasem, właścicielem lombardu oraz z całą rzeszą producentów typu handmade. Utargowała również rabat dla mnie. Dzięki niej zapłaciłam całe 5 zł mniej za śliczną i nowoczesną bransoletkę z bursztynami. Te kojarzą mi się tylko ze starszymi Paniami, ale ta bransoletka to małe cudeńko, prawda?


Największe wrażenie zrobił na mnie młody mężczyzna, który z drewna produkuje lampki - Leżakownia. Rewelacja, otrzymał za swoje stoisko Gran Prix w rankingu Trójmiasto.pl. Gdybym miała już kupione mieszkanie na pewno kupiłabym u niego takie cuda, zaopatrzyłabym się również w olejny obraz idealny na ścianę salonu i pewnie w 20 innych unikatowych rzeczy.

Przy targowaniu się był ubaw po pachy. Uśmiecham się do samej siebie na samo wspomnienie przygód jakie miałyśmy okazję przeżyć przez te 7 godzin spaceru (tak, w życiu się nie spodziewałam, że tyle można siedzieć na Jarmarku). W rezultacie koleżanka nie kupiła ramy, ale za to wyniosła na sobie biżuterię wartą co najmniej drugie tyle co na nią wydała oraz ogromy plakat z Pulp Fiction a ja nie byłam gorsza.Teraz posiadam bransoletkę z bursztynu, srebrne kolczyki z Włoch oraz naszyjnik ze stali chirurgicznej. Prawdopodobnie nic prócz bransoletki nie było mi potrzebne do szczęścia, ale i tak na twarzy pojawia się szeroki uśmiech gdy tylko spojrzę na ową jarmarkową pamiątkę. Już nie mogę się doczekać Jarmarku w przyszłym roku ;)